poniedziałek, 1 czerwca 2015

Capitulo 2 ,,Sigue mi ritmo'

Ile to minęło od rozdziału pierwszego xD Ponad miesiąc, ba chyba z 4. Teraz jestem z Capitulo 2, który napisany był od tygodnia po opublikowaniu capitulo 1.  Zapomniałabym zmieniam imiona bohaterom ;)
Dzisiaj będzie perspektywa tylko jednej osoby i to dość krótka ;/ Przepraszam,postaram się to nadrobbić następnym razem





Lilina
Wolnym krokiem przemierzałam udeptane uliczki parku. Moje włosy przeczesywały ciepłe podmuchy wiatru, promienie słońca wyłaniające się zza koron drzew, ogrzewały moje ciało.  Wsłuchiwałam się w harmonię przyrody-szum wiatru, biegnące wraz z nim  liście i ćwierkot -ptaków. Ludzie wokół śmiali się, rozmawiali ze sobą, nawet pogoda była w dobrym nastroju. Wszystko wokół tryskało radością,jedynie ja szłam pogrążona w zadumaniu i smutku. W głowie nadal mam obraz wczorajszych zdarzeń. Zastanawiam się jak mogło do tego dojść, jaki moment w moim życiu sprawił, że wszystko zaczęło się sypać, a teraz jest jak jest.
  Dawniej było zupełnie inaczej, byłam zawsze wesołą i otwartą na świat dziewczynką, nie miałam lęku przed niczym, zawsze stawiałam sobie najwyższe progi, a teraz? Teraz jestem zamknięta w sobie, cicha, lekko poważna, zupełne przeciwieństwo, tego jak byłam. Wszyscy się ode mnie  odwrócili, nie mam już tylu przyjaciół co kiedyś, moja osoba poszła w niepamięć.   Nawet sama nie wiem, ale na wspomnienie dzieciństwa mimowolnie się uśmiechnęłam.
   Idąc dalej, do moich uszu zaczęły odpływać dźwięki gitary i  męski, basowy wokal. Postanowiłam sprawdzić, kto jest wykonawcą piosenki, więc przyspieszyłam kroku i poszłam za dobiegającą melodią. Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam Christiana-mojego ''kolegą' ze szkoły- był to wysoki, ciemny blondyn, za którym szaleją wszystkie dziewczyny z mojej klasy, no prawie wszystkie, prócz mnie i jeszcze kilku innych osób, które mają już swoje drugie połówki. Nie sądziłam, że nasz szkolny sportowiec potrafi robić coś innego, oprócz bycia jednym z lepszych graczy w  piłkę ręczną. A tu proszę, chłopak we własnej osobie, siedzi na ławce  i gra dość trudną melodię, do której dołącza czysty wokal.
Wpatruje się w niego pełna podziwu, najwyraźniej to zauważył, bo przestał grać i z  tym swoim uśmiechem pyta mnie:
- I co Lilka podoba się?
- Nie mów tak do mnie. Jestem Lily. Nie spodziewałam się, że osoba taka jak ty  widzi coś poza sportem.  - jego adoratorki od razu posyłały mi wrogie spojrzenia,  według nich powinnam być skakać z radości, że Chris w ogóle się do mnie odezwał, więc jedna z nich postanowiła zabrać głos:
- Sama  pewnie lepiej nie umiesz.
- Wiesz tak się składa, że od ponad 6 lat uczę się gry na pianinie, a od około 3 uczęszczam na zajęcia z emisji głosu, a i od 2 lat uczę się grać na gitarze.
-Uważaj, bo ci uwierzę - wraz z resztą dziewczyn wybuchła głośnym śmiechem-.
- Zaraz ci udowodnię, mógłbyś mi pożyć gitarę - tym razem skierowałam wypowiedź w stronę chłopaka. Podał mi gitarę, a ja zaczęłam grać  piosenkę Whitney Houston - I Will Always Love You -  sama gra niebyła trudna, bardziej myślałam o wokalu, w końcu nie jesy to to zbyt łatwa piosenka. Na szczęście nie pojawił się ani jedne fałsz. Kiedy skończyłam twarze słuchaczek przybrały kolor purpury, a chłopak tylko przyglądał się im ze śmiechem.      
  Postanowiłam pójść jak najdalej od tego wariatkowa, więc pospiesznym krokiem ruszyłam w rue Royale.  W między czasie zadzwoniłam do Catherine i umówiłam się z nią w naszej ulubionej herbaciarni-Ladurée.
Kiedy doszłam na miejsce, blondynka już tam na mnie czekała.
- Hej Lili - przywitała się ze mną
-Hej Cat.
- Zamówiłam dla ciebie makaroniki różane i karmelowe, a sama wzięłam lukrecjowe i o smaku mlecznej czekolady, a i zaraz przyniosą nam jeszcze Cappuccino. Teraz mów co się stało.
- Dzięki, yhh nic nowego. Znów pokłóciłam się z ojcem, a w parku spotkałam Christiana i jak zawsze parę dziewczyn robiących maślane oczka do niego. Wiesz co ? Okazało się, że nasz sportowiec umie grać na gitarze i całkiem nieźle śpiewa.
- To w czym problem?
- W sumie w niczym, tylko trochę mnie zdenerwowano, więc musiałam udowodnić, że jednak umiem śpiewać i grać.
- Czyli próbowały osłabić twoją najmocniejszą stronę.
- Na to wychodzi - obie zaczęłyśmy się śmiać, w tym czasie przyniesiona nam nasze kawy. - Teraz ty, opowiadaj co tam u ciebie.
- Nic nowego - wywróciła oczami i upiła łyk ciepłej kawy
-Na pewno, a co z Michael'em ?
- A no tak, wczoraj zaprosił mnie na kolacje, zwiedzaliśmy Paryż, a gdy byliśmy na wieży Eiffla, gdzie powiedział mi, że kupił mi gwiazdę i nazwał ją moim imieniem.
- Jak romantycznie. Zazdroszczę ci, sama chciałabym mieć takiego chłopaka - złożyłam ręce i zrobiłam rozmarzone oczy, a kątem zauważyłam że  moje przyjaciółka lekko się rumieni.
- Nie martw się, tobie na pewno też  wkrótce trafi się ten jedyny - posłałam dziewczynie uśmiech mówiący ,,dziękuję". Ona jako jedyna w pełni we mnie wierzyła, tak samo jak moja mama. Tata nigdy nie mógł mnie zrozumieć, a przyjaciół takich jak Catherine mogłabym szukać ze świecą, zawsze wie kiedy coś jest nie tak, czasami czuję się tak jakby czytała w moich myślach.
-  Powiedziałam coś nie tak - dziewczyna pewnie zauważyła, że lekko posmutniałam - tak jak mówiłam, wie gdy coś jest nie tak.
- Nie wszystko jest okej - Na mojej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.
 Rozmawiałyśmy jeszcze przez około godzinę, a potem rozstałyśmy się i każda z nas poszła w inną stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz